poniedziałek, 24 września 2012
WSZYSCY ŚWIĘCI
Nie pisałam bardzo dawno, ale słychać głosy tęsknoty za babąwbabie, więc powracam;)
Znów będzie trochę o absurdach wokół nas.
A więc jestem sobie przypadkiem zupełnym w mieście B, trochę dużym i trochę małym zarazem. Miasto, jak miasto. Deptak, targ, sklepy, knajpa, kościół, a tuż za rogiem wisi szyld:
Ojczenasz !
W głowie milion pytań, o cóż tu chodzi? Siły wyższe na horyzoncie fukoczą; schleli się święci anieli?
Odpowiedź banalna – Ojczenasz jest nazwiskiem właściciela biura nieruchomości.
I to jakim nazwiskiem ! Znaczącym jak żadne inne. Budzi zaufanie,
koi i zaprasza do oddania się w najlepsze z możliwych ręce pośrednika.
Magia autorytetu podniesiona do potęgi ! Chirurg o takim mianie - to dopiero byłby
Pan i władca! Magia autorytetu nie ma tu granic. Jest w nas czasem w taki jesienny dzień wielka potrzeba zaufania i ujekojenia. Pod takim adresem nasz majątek jest bezpieczny, a my możemy spać spokojeni.
A gdyby czekając do lakarza pogotowia okazło się,
że przyjmuje nas Pani doktor X. Zdrowaśmaria? Ostateczności przygniata jak wieko trumienki- uciekłabym gdzie pieprz rośnie !
Ze wszysktimi świętymi lepiej jednak ciut na dystans...
środa, 4 kwietnia 2012
Durnota na codzień

Najokropniej nas może przerazić to, co jest najbardziej realne.
Mniej straszą nas widma i upiory niż to, co faktycznie za rogiem maże na nas czekać.
Bardzo obawiam się głupoty... Głupi ludzie, którzy dzierżą władzę i decydują są na pierwszej pozycji na mojej liście strachów. AAAAAAA !
W szarych i siermiężnych latach 70-tych minionego stulecia powstał teatr studencki. Robili pierwsze performance, wychodzili kolorem w szare ulice. Działali, grali.
Aż nadszedł rok 2005. Niegdysiejszym studentom włosy ciut posiwiały.
Robili pokazy filmów obu totalitaryzmów, żeby ci młodsi poznali i nie zapomnieli.
I był sobie pan radny z partii jedynych słusznych poglądów. Zobaczył afisze, Leni Riefenstahl. Oko zbielało... Krew, co nie woda przecie, go zalała.
Złożył doniesienie do prokuratury o popełnianiu przestępstwa. Faszyzm propagują – zakrzyknął w głos radny ! Wąsa sarmackiego podkręcił. Karabelę za swój pas słucki przewiesił.
Więc wyrzucono teatr. Zabrano miejsce.
Nie ma wystaw i nic się nie dzieje złego, ni dobrego.
Po pustym wnętrzu hula wiatr. Zielsko ma nowy obszar ekspansji.
A durnota ma się dobrze, jak nigdy.
niedziela, 25 marca 2012
Ręce mam teraz bardziej spokojne

Wiosna. Oprócz żonkili i kurczaków, też i stresy i niepokoje się wykluwają. Człowiek nieswój jakiś taki.
Po zimie nie mieści się we własnych w szwach...
Hormony szaleją, kiecki kuse krzyczą o sobie z szafy. Kawa, enerdżajzery i gonitwy myśli. Marzec szalony jak kapelusznik. Butelki wiosennych trunków radośnie wypijane na piknkach, dają o sobie znać nad ranem egzystencjalnym kacem.
„Wódka już
jeży włos,
ej do bab,
ej do kos,
kto powiedział, że wystarczy?”
I nagle jestem w autobusie, a w nim auobusowa reklama.
Takie to proste? Ekstra, że hej?
Kobietki na reklamie przedstawiono w estetyce zombie biurowej.
Ekstra. Reklama tableteczek nasuwa mi nieposkromione skojarzenia ze sklepami
„SPOŁEM”. Zombie kobietki na biurowym lanczu łykają EkstrSpasminę i spowija je pluszowy obłok luzu. Ręce się już nie trzęsą.Spokojnie. Może jeszcze jedną? Żeby wszystko było porządnie i stosownie.
Babeczki - nie musi być spokojnie, naprawdę. Idźcie w tango:)
"Ale szum,
ale tłum,
czarna noc,
biały rum
i dzieciaków nikt nie niańczy".
A. Osiecka, Wariatka tańczy
środa, 21 marca 2012
Dialogi w kurorcie

Droga garści czytelników.
Nie pisałam długo, za co przepraszam, kajam się i na grochu klęczę.
Tak więc nowa opowiastka:
Pchli targ w nadmorskim kurorcie. Można tu kupić najlepsze z jaj, warzywa, owoce,kiecki zagraniczne, a nawet kiełbasę z dinozaura, za odpowiednią cenę. Miejsce to przyciąga indywidua przeróżnej maści. I handlarzy lisimi ogonami i żony polityków z córkami. Niektóre córki polityków sprawiają, że życie staje się łatwiejsze dzięki modzie i gotowaniu...
W pogodny wiosenny dzień dwóch panów przegląda gazety na rogatkach targu czekając na polujące na okazje żony.
Dzień wcześniej we francuskiej szkole był zamach, w którym zginął nauczyciel i dzieci. Pierwszy z eleganckich panów mówi:
"Znowu zastrzelili żydów".
Na co drugi:"I dobrze"
"Dlaczego dobrze???"
"No bo przecież oni zabili Pana Jezusa........................".
"Ale Panie, gdyby go nie zabili, to by nie było zmartwychwstania !"
"No tak.....".
Gdybym nie usłyszała, to bym nie uwierzyła. Średniowieczne dialogi w "kurorcie pełnym życia".
Tak sobie dyskutują bywalcy sopockich stowarzyszeń i herbatek u celebrytów.
Pod płaszczykiem od najmodniejszego w mieście krawca trzymamy widły i taczkę z kupą gnoju :)Cieniutka jest warstwa pozorów.
niedziela, 12 lutego 2012
Łona be amerikano

Ach, żeby u nas było tak, jak to w Ameryce....Ale by było !
Od pucybuta, do milionera; morze możliwości; prawdziwe ho-dogi i czirliderki ;)
Nie wstydzimy się dobrych wzorców, więc czerpiemy pełnymi garściami zza oceanu.
A, że u nas króluje chaos, często czerpiemy z niekoniecznych ...obszarów.
Pewne badania pokazały niegdyś, że ameryczańska młodzież nie jest w stanie wskazać na mapie swoich sąsiadów: Kanady i Meksyku. Pójdziemy tą drogą i robi się ciekawie. Zapytano maturzystów naszych, polskich o różne flagi. Pokazano flagę Niemiec. Błyskotliwy dziewiętnastolatek prawidłowo ją przyporządkował do tegoż kraju.
I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie nasza ułańska fantazja. Młodzieniec chciał jeszcze zabłysnąć, dodać coś od siebie rzekł: „No, bo wcześniej , to tam było takie Państwo – „Niemczechy!!!”.
Gdzieś tam w głowie zamigotała mu myśl, że Niemcy wcześniej były podzielone
na dwie części jakieś, a inny głos podszepnął coś o Czechosłowacji. Do smaku jeszcze szczypta lingwistycznych niepokoi (bo przecież się mówi, że ktoś był w Niemczech). Wiwat, wiwat ! Mamy oto kawałek zachodu nad Wisłą.
wtorek, 31 stycznia 2012
Z motyką na mrozy

Mróóóóóóózzz nas dopadł. Nie ma zmiłuj. Już się człowiek cieszył, że oszukał zimę, ale nic z tego. W zatrważającym tempie spada na termometrze temperatura.Nie ma litości. Niedługa ma dosięgnąć minus 20 stopni i naprawdę przestanie być śmiesznie. Za dnia jeszcze jest trochę radości. Dzicy łyżwiarze okupują zamarznięte stawy. Dzieci praktykują wojnę w lodowe kulki. Psy próbują odkopać z tego wszystkiego pyszne kawałki śniegu. Ale po zmroku – martwe miasto...Szczęśliwi posiadacze samochodów, które mają sprawne akumulatory. Sponiewierani zimnem piesi przebiegają truchtem do najbliższych ciepłych miejsc. Mózg zamarza pod czaszką. Jeśli się go tam nie ma, jest cieplej i lżej i nie ma problemu z odmrożeniami. Myślenie utrudnia życie w sposób wręcz fizyczny hehe.
Gdybym była burmistrzem, prezydentem miasta, zorganizowałabym teraz wielką brazylijską fiestę. W największej sali urzędu miejskiego. Huczącą najgorętszymi rytmami z możliwych; płynącą rumem i czerwienią. Wężykiem by mieszkańcy przepływali po urzędzie z uśmiechami jak banany na twarzach! Wszyscy by się obściskiwali i byłoby ciepło jak w niebie, jak w piekle. Ale by było...,ech...
Póki co, trzeba się mocno nagrzewać wewnętrznie. Poza grzańcem najlepiej nagrzewa spełnianie własnych marzeń i pragnień ! Słowo ! Aż w głowa dymi przegrzana. Na zimę więc motyki w dłoń – na słońce marsz ;)Do wiosny zapanują wokół nas Hawaje.
niedziela, 29 stycznia 2012
NIECUDA

To nie jest moje określenie. Pożyczyłam je sobie od Adama Nowaka z „Raz, Dwa, Trzy”.
Ostatnio bardzo łatwno się wzruszam. Wzruszam się na zajęciach zumby trzęsąc całym ciałem w brazylijskich rytmie, bo taka kobieca siła emanuje, że prawie pochlipuję z tego wszystkiego. Wzruszam się czytając treść plakatu o zajęciach dla babeczek „Uwierz w siebie – rób to, na co zawsze miałaś ochotę.” Ściska mnie w dołku na widok zimowych karmników dla ptaków heheh. Sądzę, że jak najlepsze jest na tę zimę zadziwienie sobą i tym, co, jak się okazuje, potrafimy zrobić. Tym, co w nas na nas czeka. Pierwsza przejażdżka na sankach po 20 latach to jest cud. Taki mały, malutki, że jak niecud. Fantastyczne może być chodzenie co dzień innymi ścieżkami. Tak robić siebie od nowa poprzez nieduże cosie. Dech zapiera To aż śmieszne, jaka siła siedzi w pierwszy raz zrobionym własnoręcznie chlebie. I takie cuda kolekcjonujmy co dziennie.
Ile tylko się da.
I mnoży się babawbabie na dziesiątki maleńkich babeczek.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)

