
Popkultura ma moc terapeutyczną! Ha!
Wiem, jak banalnie to brzmi, oj wiem.
Jednak, gdyby nie ona, gdzie rozwijałby się motyw girl power? Mam problem z dostępem do koła gospodyń wiejskich, choć chętnie uczestniczyłabym we wspólnym darciu pierza. Niestety, obawiam się,że w takich kołach kobieta wciąż jest od zbieractwa, a mężczyźni od łowiectwa, a siła oczywiście jest
po stronie łowczych, którzy mają traktor.
Pozostaje mi więc czerpanie całymi garściami z girl power.Garściami rozgorączkowanymi jak w bulimicznym ataku.
Nie mogę pozwolić sobie na kobietkowatość i rozmemłanie.Żadnych komedii romantycznych, zakaz "all by myself"! Poczuć furię, mega gniew. Z gniewu pochodzi siła.
Rzucam się do komputera i wyguglowuję listę piosenek girl power. Czuję się ciut infantylnie, ale mam to w nosie. I puszczam na całą parę, otwieram wszystkie okna
i skaczę po salonie fitnesowymi susami ! Fruwam gniewnie do Beyonce hehe.
I wyglądam coraz lepiej. Nie jestem skrzywdzoną pitunią. Mam moc.
Naładowałam się aż strach:)
A potem próbowałam całą frazę częściowo spolszczyć. Eufemistycznie sprawdzić w wyszukiwarkach. I co mi wyszło??...."Baśka miała fajny biust"...........
Tak, u nas Baśka ma swój fajny biust i to by było na tyle w kwestii kobiecej mocy w popkulturze nad Wisłą..
