
To nie jest moje określenie. Pożyczyłam je sobie od Adama Nowaka z „Raz, Dwa, Trzy”.
Ostatnio bardzo łatwno się wzruszam. Wzruszam się na zajęciach zumby trzęsąc całym ciałem w brazylijskich rytmie, bo taka kobieca siła emanuje, że prawie pochlipuję z tego wszystkiego. Wzruszam się czytając treść plakatu o zajęciach dla babeczek „Uwierz w siebie – rób to, na co zawsze miałaś ochotę.” Ściska mnie w dołku na widok zimowych karmników dla ptaków heheh. Sądzę, że jak najlepsze jest na tę zimę zadziwienie sobą i tym, co, jak się okazuje, potrafimy zrobić. Tym, co w nas na nas czeka. Pierwsza przejażdżka na sankach po 20 latach to jest cud. Taki mały, malutki, że jak niecud. Fantastyczne może być chodzenie co dzień innymi ścieżkami. Tak robić siebie od nowa poprzez nieduże cosie. Dech zapiera To aż śmieszne, jaka siła siedzi w pierwszy raz zrobionym własnoręcznie chlebie. I takie cuda kolekcjonujmy co dziennie.
Ile tylko się da.
I mnoży się babawbabie na dziesiątki maleńkich babeczek.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz