"Nawet dziewczęta szkolne noszą tu w pewien charakterystyczny sposób kokardy, stawiają swoistą manierą smukłe nogi i mają
tę nieczystą skazę w spojrzeniu, w której leży preformowane przyszłe zepsucie".

Bruno Schulz, Ulica Krokodyli

Witam w moim królestwie

Witam w moim królestwie

piątek, 19 marca 2010

Liliputy - POWIEŚĆ W ODCINKACH część 5 - autor: Maria Muskat

Nie mając wyjścia Adela pedałowała co sił w małych nóżkach, zieleń bicyklów przecinała krajobraz kiedy jechali przez przestwór oceanu. Przez całą podróż automat Adam nie odezwał się ani słowem. Adelę zdziwiło jej własne posłuszeństwo wobec tej postaci, która tak nagle wdarła się w jej życie. Pod wieczór zatrzymali się, żeby odpocząć. Adam z wyjął z torby termos i nalał do kubka dziwnego aromatycznego płynu."To zupa z końskiej kiszki kociej szczyny. Wypijesz..?"...

poniedziałek, 15 marca 2010

Liliputy - POWIEŚĆ W ODCINKACH część 4 -autor: ja

„Twój czas, dziecinko, właśnie nadszedł”- mężczyzna otworzył brązową aktówkę i wyjął z niej dziecięcych rozmiarów prochowiec. Okryj się, dziecinko-szczeknął metalicznym głosem - czeka nas kawałek drogi.
Adela ubrała płaszcz, bo było to jedyne dostępne obecnie ubranie w jej nowym rozmiarze. Poczuła się jak krasnal. „Dokąd mam iść? I co się ze mną dzieje?? Kim Pan jest?" Pisnęła zamiast zaryczeć jak lwica. Nie mogła ubrać swoich szpilek –mogłaby się w nich teraz schować niemalże cała. Czuła się naga i upupiona. Dziwny człowiek znowu poszperał w aktówce i w końcu wyszczekał: „Liliputy upomniały się o ciebie. Musisz wrócić na pola malowane zbożem rozmaitem. Skończyło się dolce vita!”
O co chodzi facetowi ? Ja się pytam, kto zawinił? Myślała gorączkowo Adela. Karliczka spróbowała tricku w seksownym odęciem ust – nie zadziałało, rozbujała maleńkie biodra – nie zadziałało, a przecież działało zawsze. Jasny gwint, nie mam już seksapilu - ta myśl przeszła ciało kobiety niczym nóż...do rozcinania listów.
„Wychodzimy” – stwierdził facet - automat w brązowym płaszczu, pociągnął ją ze rękę i zamknęły się za nimi drzwi. Na zewnątrz czekały na nich dwa zielone rowery. Jeden duży, drugi mały. Były sczepione zieloną kokardą jak łańcuchem. Zanim wsiedli na jednoślady Adela wypaliła na całe gardło: „Kim ty, kuuurwa, jesteś ???” Zadziałało – mężczyzna odpowiedział: „Nazywam się Mickiewicz. Adam Mickiewicz, ale moje nazwisko i tak ci nic nie powie.” Ruszyli po kocich łbach na południowy –zachód…
CIĄG DALSZY NASTĄPI - DZIĘKI WAM