"Nawet dziewczęta szkolne noszą tu w pewien charakterystyczny sposób kokardy, stawiają swoistą manierą smukłe nogi i mają
tę nieczystą skazę w spojrzeniu, w której leży preformowane przyszłe zepsucie".

Bruno Schulz, Ulica Krokodyli

Witam w moim królestwie

Witam w moim królestwie

niedziela, 28 marca 2010

Nudne kobiety

Przerywam na chwilę powieść w odcinkach.
Po jednym z najgorszych i najbardziej kuriozalnych filmów świata "Zabójcze ryjówki" nachodzi mnie refleksja zbyt głęboka jak na takie pandemonium kiczu. Zastanawiam się, drogi czytelniku, nad gatunkiem kobiet z lat 50'. Talia osy, włos bardotki, spojrzenie młodej jałówki i przede wszystkim powalająca, wspaniała wiara w siłę męskiego ramienia. W jednej ze scen owego "dzieła" bohaterka wdrapuje się na płot, aby z tej wysokości śledzić poczynania mutantów- ryjówek (psów w niedbale sporządzonych maskach). Na tymże płocie automatycznie i całkowicie fizycznie opiera się o krzepki marynarski tors kapitana Thorn'a i zaczyna pocierać potylicą o jego policzek, co zapewne ją uspokaja. Jakże łatwe były to czasy. Wystarczyło uwierzyć, że każdy mężczyzna uratuje od wszelkiego złego, nawet od olbrzymich gryzoni ze sztucznymi ogonami. Zawierzenie - oto słowo klucz. Kobieta zawierza w zupełności, powierza swój los i przygotowuje ciepły posiłek i kawę dla wycieńczonych herosów hihihi. Cudownie łatwe odrzucenie jakichkolwiek własnych możliwości działania. W kosmosie lat 50' nie ma nerwic i bezsenności kobiecej i potrzeb samorealizacji. W jednej ze scen bohaterka ma poczucie winy z powodu jej wkładu w powstanie rasy mutantów (z wykształcenia jest zoologiem) i oświadcza męskiemu kapitanowi - wybawcy, że jeśli uda jej się przetrwać, zostanie nudną kobietą. Na co amant odpowiada "Całe życie marzę o nudnych kobietach".......I następuje przepięknie propagandowy pocałunek. Rozglądam się po okolicznych żeńskich przykładach i stwierdzam, że "nudnych kobiet" wciąż nie brakuje. Jak ryjówki przyczajone w ciemności pieleszy codzienności:)