Na zewnątrz mokry i obślizgły listopad. Z radia leci „ Last Christmas” , lecz pre- świąteczną atmosferę można znaleźć jedynie na cenach potencjalnych prezentów w galeriach handlowych.
Poirytowani przemykamy się ulicą szybko z gniewnym błyskiem w oku. W takie dni mniej w nas z człowieka, a więcej z robota. Z tej okazji pojawia się podejrzana ochota ucieczki od rzeczywistości i zaszycią się w innej jakiejś strefie bytu. Z największą przyjemnością – hop –już jestem ! Z karabinem strzelającym laserem tropię w labiryncie moje ofiary. Zostałam super snajperem! Z laserowym turbo karabinem tropię moje ofiary w labiryncie. Na tę jedną godzinę jestem zabójcą i w spoconej radości oddaję serię strzałów. Podoba mi się, naprawdę, odreagowuję. Uśmiech wraca mi na twarz, bo wieczorem wcielę się w milusiego pluszaka zdobywającego skarby w magicznej krainie.
Na dobry sen jeszcze obejrzę ulubiony serial śledząc losy bohaterów – czekałam cały tydzień na ten odcinek. Ukojona zasnę z wdrukowanym wspomnieniem wymyślonych postaci. Czuję się bezpieczna.
Będą mi się śniły elektryczne owce?
Game over. "Wszystkie moje wspomnienia zostaną zagubione, niczym łzy pośród deszczu”.
Żyjąc tracimy życie , jak pisał poeta.
sobota, 20 listopada 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz