„Gdy wieczorne zgasną zorze
zanim głowę do snu złożę
modlitwę moja zanoszę
bogu, ojcu i synowi
do….cie sąsiadowi „
Powyższy cytat zawsze mnie wzrusza, bo jest taki pięknie prawdziwy.
Całe moje jestestwo buntuje się przeciwko takiemu stanowi rzeczy, lecz ze smutkiem muszę przyznać, że tak właśnie u nas jest. Niech no tylko ktoś podnajmie lokatorom na lewo mieszkanie nie dzieląc się zyskami z Wielkim Urzędem Skarbowym- niedługo sąsiad wyprodukuje nań donos obywatelski.
Nie w imię praworządności i ładu, którego w istocie brak, lecz z zawiści i małości. Bo co ma ten buc z trzeciego piętra na boku złotówki za darmo dostawać? Te złotówki to judaszowe zresztą pewnie…
Bardzo pilnujemy własnej prywatności, nie łączymy się w grupy, które mogą coś zdziałać, ale oczka nasze czujnie przez judaszka zerkają. Czy z zemsty mogę donieść, że Kowalska, Iksiński i Malinowscy nie sprzątają po swoim psie na trawniku? Na trawniku po psie nie sprząta nikt (autorka sprząta: P), więc może powinnam donieść na całe osiedle?
A całej tej zawistnej i biernej strukturze patronują spółdzielnie mieszkaniowe ! Sen pijanego cukiernika! Królestwa niekompetencji, PRL-u i negatywnej energii.
Nad blokami unosi się spółdzielczy głos i zaprasza do tanga..życzliwych....
wtorek, 23 listopada 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz