
Drogi czytelniku, nie pisałam zbyt długo, jest mi więc trochę wstyd i nadrabiam zaległości.
Znów mamy marzec i nadzieję, że śnieg i syberyjska aura nie powróci.
Ubieramy lżejsze paltociki, czapki chowamy w czeluściach komód, łatwiej się oddycha!
Wszystkie laleczki wdziewają szpileczki ... i hop - minął kolejny ósmy marca!
W tym roku dostałam od szefa czekoladopodobną pralinkę i zdrobnienie mojego imienia w dość brzydko patriarchalnym tonie. Pralinka miała czerwony, lśniący papierek, który zachowałam :)Wiosna jak co roku zakwitła wieloma ciężarnymi pracownicami.
Jak co roku też od młodszych koleżanek dowiedziałam się, że mój czas na dziecko jest co najmniej najwyższy ...., a przeświadczenie, że pewnie jestem bezpłodna, obrzydliwie niemacierzyńska i pewnie ciut opóźniona w rozwoju społecznym zawisło w powietrzu heheh!
Stuk Stuk - zaostrzyłam moje sztuczne paznokcie o sprzęt biurowy. Broń już mam.
Mam jeszcze zszywacz bojowy i całe pudło morderczych pinezek!
W tak zwanym pokoju socjalnym panie rozmawiały o zakupie chomika dla swojego potomka oraz o korzyściach umycia włosów rano przed przyjazdem do pracy...
Ale nic to - wszystkie laleczki noszą szpileczki, na tych szpileczkach noszą brzuszeczki ...do 9 miesiąca w pracy, żeby nikt nie pomyślał, że można je zastąpić jakkolwiek. A potem jeszcze przyślą fotografię maleństwa z informacją o wadze i punktach w skali Apgar, żeby fotka ukazała się w newsletterze dla pracowników.
"Basiunia jest normalnie wykapana mama!Patrzcie,jakie ma oczka! Mamusia rodziła ją 58 godzin i za miesiąc już wróci do pracy! A pod komórką i pod mailem mamusia będzie cały czas dostępna. Bo w końcu jest poważną kobietą........................... i pamięta, że "Kobiety w korporacjach są zawsze młode, zgrabne i bez zmarszczek. Mają po 30 lat, z czego 15 doświadczenia na kierowniczych stanowiskach. W społecznym odczuciu to kobiety wampy, femme fatale, wszyscy leżą u ich stóp i błagają o łaskę.
W dniu 30 urodzin kobiecie w korporacji oznajmia się, że jest redukcja etatów albo inne kłamstwo i na jej miejsce przyjmuje się młodą dziewczynę."

Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMoże spróbuję jeszcze raz, bo jestem taka zdolna, że dwa swoje komentarze skasowałam :P
OdpowiedzUsuńZajebisty tekst- to raz; naprawdę się uśmiałam!
Mam tylko uwagę: dlaczego "czytelniku"?
I jeszcze jedno: co taka wrażliwa osoba robi w takim nieprzyjaznym otoczeniu?
O! Mnie tez drazni takie gadanie, i babskie zapytania w biurze "a Ty kiedy bedziesz miala dziecko"? "Nie Twoj brzuch, wiec sie odpieprz" - sobie mysle. Bede chciala miec dziecko, to sie postaram, bo wiem jak "to" sie robi.
OdpowiedzUsuńA najbardziej denerwuje mnie gdy paniusie na macierzynskim wpadaja do biura z wizyta i oczywiscie dzieckiem.
I wtedy cala reszta tych much biurowych zlatuje i kraza dookola dzieciaka, jak opetane... I jak to male dziecie ruszy nozka, ze niby chodzi... Albo gdy usiadzie na malenkiej dupince a glowa mu juz nie chyboce na prawo i lewo - to wtedy wszystkie muchy biurowe szczebioca i klaszcza z zachwytu. Serio!! Ja mam prawie 30 lat i nie dostaje zadnych owacji za to, ze udalo mi sie przejsc dystans od biurka do maszyny z napojami... I nie dostaje pochwal za to, ze w potrafie mowic - i to calymi zdaniami!
To mowilam ja - Ogier :)
piękne droga Kasiu, te wizyty z dzieckiem w pracy są atomowe !!!!w rzeczy samej hehee
OdpowiedzUsuń